Zaopiekowane zmysły

Recenzja wystawy Sensuarium / Łódź Design Festival

Podobnie jak ogry i cebula, wystawy mają warstwy. Pierwszą z nich jest to, CO pokazuje się na ekspozycji, a drugą – JAK się to pokazuje. Łatwo ulec pokusie zbagatelizowania aspektu „JAK”, myśląc, że liczy się tylko owo „CO”. Tymczasem „JAK” determinuje w dużym stopniu, na ile skorzystamy z tego „CO” jest prezentowane. Potrzeba bowiem wielu unikatowych kompetencji, z empatią wobec widza i niebanalnym wyczuciem estetycznym na czele, by skonstruować wystawę w taki sposób, żeby poszczególne obiekty miały szansę być dostrzeżone i docenione. Warunkiem koniecznym, żeby to osiągnąć jest dobrze zaplanowana ekspozycja, która wykorzystuje pełen potencjał medium, jakim jest wystawa, z właściwym jej językiem, poetyką wizualną i swobodą, jaką daje ona widzowi – naturalnością i bezpośredniością. Nieskorzystanie z tego potencjału zaowocuje niechybnie zniecierpliwieniem, wymęczeniem i ostatecznie – rozczarowaniem widza.

Grzech ciężki współczesnego kuratora

Posłużę się przykładem, który ostatnio razi mnie najbardziej: wystawa-katalog. Drukowany katalog ze zdjęciami i opisami nie jest najwyższą i najdoskonalszą formą poznawania obiektów. Autorzy katalogów robią, co mogą (w ramach ograniczonej formy zadrukowanych kartek), by dać czytelnikowi namiastkę kontaktu z obiektem, licząc się jednak z tym, że tworzą jedynie namiastkę. Kurator przygotowujący wystawę ma nieporównywalnie szersze możliwości, a mimo tego wielu z nich nagminnie grzeszy konstruowaniem wystaw jak wielkich katalogów, z tą tylko różnicą, że kartki nie są zszyte w oprawie, ale umieszczone w sali. Trudno bowiem docenić dobrze zaprojektowane przedmioty na źle zaprojektowanej ekspozycji. W świecie, w którym attention span przeciętnego człowieka wynosi osiem sekund, wielowersowe teksty towarzyszące eksponatom rodzą u mnie jedynie frustrację. Nie wyjaśniają nic, bo ich po prostu nie czytam. Odwiedzając wystawę chcę, żeby niewidzialna ręka kuratora prowadziła mnie przez ekspozycję, dzięki dobrze skonstruowanej narracji wizualnej oraz ideowej, a nie werbalnej. Ale przeładowanie tekstem to tylko jeden z wielu dyskomfortów, wobec których stają zwiedzający współczesne wystawy.

Przyjemną odmianą w tej narastającej frustracji był dla mnie odbiór Sensuarium, ponieważ pozostawił mnie z poczuciem zaopiekowania i ukojenia. Ze świadomością, że ktoś się troszczy o mój dobrostan psychiczny i fizyczny, że jestem w dobrych, projektanckich rękach. Jak to się stało?

Swobodny przepływ

Ekspozycja Sensuarium, prezentująca wnętrza i obiekty zaprojektowane na Uniwersytecie Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu, działa na zmysły; począwszy od wzroku, poprzez słuch i węch aż do zaangażowania całego ciała. Wystawa – niezwykle różnorodna – została zaaranżowana wokół największego prezentowanego eksponatu, czyli… ściany długości kilku metrów, wykonanej z płyty meblowej. Prosta linia tej konstrukcji, ustawiona w środku pola ekspozycyjnego, dzieli przestrzeń na dwie części. Powstała w ten sposób otwarta formuła aranżacji nie pozwala na jednoznaczne wyznaczenie jej początku ani końca, umożliwiając swobodny odbiór i nie narzucając jedynego właściwego porządku zwiedzania. Ściana, będąca niewątpliwie elementem technicznym, jest równocześnie prezentacją materiałów polskiej firmy „Forner”, z której została wykonana, a jej integralnym elementem jest mozaikowa kompozycja figuralna, będąca mistrzowskim połączeniem faktur, form i kolorów. W ten sposób zaaranżowana przegroda nie ogranicza, lecz otwiera; nie zamyka przestrzeni a pozwala na swobodny przepływ zwiedzających i tym samym nawiązuje do hasła przewodniego tegorocznej edycji festiwalu: „nie_koniec / un_end”.

Mikrouniwersum

Łódź Design Festival, będąc z jednej strony najstarszym i najbardziej prestiżowym festiwalem dizajnu w Polsce, jest jednocześnie niezwykle trudnym otoczeniem do prezentowania działalności projektowej. Wynika to z przynależnej formule festiwalu różnorodności, wielości ekspozycji i tysięcy wystawianych eksponatów. Przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego, przeskakujemy pomiędzy rozmaitymi instytucjami, projektami, pomysłami i nastrojami. W ciągu kilkudziesięciu minut doświadczamy wielu punktów widzenia, rozmaitych obaw oraz zagrożeń z którymi mierzą się projektanci. Skaczemy mentalnie pomiędzy lękiem o przyszłość naszej planety a ulgą doskonałego rozwiązania dręczącego nas problemu. Postawienie widza przed taką mnogością wystaw, z których każda tworzy swoje mikrouniwersum domaga się od kuratora niezwykłej zręczności w projektowaniu opowieści poszczególnych ekspozycji. W takich okolicznościach kunszt pracy kuratora daje się poznać w umiejętności utkania z tych wielu pojedynczych myśli spójnej kompozycji ideowo estetycznej. Do tego rogu obfitości dołóżmy jeszcze jeden, zasadniczy element – przestrzeń wystawienniczą. Historyczne budynki dawnych szwalni tworzą solidną, industrialną ramę, wobec której nie sposób pozostać obojętnym. Wejście w dialog z otoczeniem, które nie jest oczywiste w kontekście wystaw dizajnu, staje się dodatkową cegiełką budującą wyjątkowość ekspozycji, ale też dodatkowym, trudnym zadaniem dla poszczególnych kuratorów. Przestrzeń wystawiennicza nie jest tutaj neutralnym tłem, lecz staje się partnerem do rozmowy, aktorem w sieci zależności wizualnych i znaczeniowych.

Piramida w kapsułach

Z repertuaru bodźców serwowanych zmysłom widza wystawy Sensuarium jako pierwszy korzysta wzrok, który, podążając wzdłuż ściany ekspozycyjnej, opiera się tym razem o przezroczyste kapsuły eksponujące intrygującą, niemal psychodeliczną w formie, biżuterię Darii Tomczak. Haft soutache tworzący organiczne, wijące się, kolorowe formy wisiora, kolczyków i diademu został zamknięty w półokrągłym „akwarium”. Z kolei tuż obok, w miniaturowym „terrarium” wyeksponowano makietę wizualizującą teoretyczną pracę doktorską Łukasza Spychaja, który na podstawie najnowszych badań socjologicznych nakreślił ramy optymalnej, samowystarczalnej osady ludzkiej, uwzględniając w swoim projekcie m.in. magazyn energii czy pełnowartościową dietę dla jej mieszkańców. Para projektów Tomaczak i Spychaja, pozornie niezwiązanych ze sobą, lecz połączonych wizualnie poprzez takie same ekspozytory, uwypukla różnorodność potrzeb człowieka, od skali mikro do makro; od podstawy aż do wierzchołka piramidy Maslowa.

Dotyk

Wmontowane w konstrukcję ściany elementy ekspozycyjne: podesty, półki oraz ekspozytory prezentują, podtrzymują lub nawet ukrywają poszczególne obiekty. To właśnie ukrycie części projektu Joanny Leciejewskiej przeznaczonego dla osób z niepełnosprawnością wzroku pozwala na jego lepsze zrozumienie i doświadczenie. Autorka zaprezentowała na wystawie wyniki swojej pracy doktorskiej, podczas której badała problem estetyki i funkcjonalności przedmiotów przeznaczonych dla osób z dysfunkcją wzroku. Prezentowany zestaw obiektów stanowi system kodyfikacji tekstu, możliwy do odczytania za pomocą dotyku, a umieszczenie ich w niewielkich „dziuplach” w ścianie zaprasza do haptycznego poznawania projektu również przez osoby bez dysfunkcji wzroku. Do poznawania przez dotyk kuszą również prace Piotra Szwieca, choć wcale nie są do tego przeznaczone. Organiczna faktura wiekowego czarnego dębu decyduje o ich ekspresjonistycznym wyrazie, kontrastującym z prostą formą obiektów-mebli. Dodatkową wartość połączenia dzieła z biografią twórcy stanowi fakt, że ten wyjątkowy surowiec został pozyskany przez autora przy demontażu własnej studni. Dzięki wykorzystaniu drewna w konstrukcji cembrowiny wiele metrów pod powierzchnią gruntu, materiał ten został zachowany w stanie umożliwiającym jego ponowne wykorzystanie – i tym razem, po 200 latach ujrzał światło dzienne.

Ciepło mentalne i fizyczne

Eksponaty po jednej ze stron parawanowej ściany zanurzone są w delikatnej poświacie lamp Patrycji Mikołajczak, która specjalizuje się w projektowaniu nastroju modelowanego światłem. Prezentowane na wystawie „Flick”, „Glick” i „Blick” produkowane przez Kandela Lighting są materializacją różnych form ciepła mentalnego i fizycznego: ciepłej barwy użytego światła; ciepłych, nostalgicznych wspomnień z dzieciństwa, do których nawiązują nazwy obiektów oraz ciepła bliskich relacji międzyludzkich, którym sprzyja delikatne światło ujęte w ramy naturalnych materiałów. Tradycyjny kształt abażura stożka o ściętym wierzchołku osadzony został na szerokiej podstawie, tworząc w ten sposób nieoczywistą, minimalistyczną formę.

Snucie opowieści

Feerię barw, kształtów i faktur oferują formy rzeźbiarskie Doroty Januszek, które stanowią symboliczny zapis wydarzeń z życia artystki, gdzie kolejne nitki oplatające gładki, drewniany trzpień stają się ekwiwalentem wersów na stronach pamiętnika, a przeplatające się, czasem kontrastowe kolory stanowią wizualizację zmienności losu. Projektantka przemysłowa, która ze względu na przebytą chorobę nie była w stanie wrócić do wykonywanego wcześniej zawodu, działa obecnie na styku sztuki assemblage’u i rzeźby. Włączenie obiektów Doroty Januszek w ekspozycję dizajnu zwraca uwagę na nieoczywistość granic pomiędzy różnymi formami artystycznej wypowiedzi i definiowania dzieła przez pryzmat autorki, wprowadzając wyraźne pęknięcie w otaczającej je kolekcji przedmiotów użytkowych. Pionowe kształty tych obiektów prowadzą wizualny dialog z wertykalnymi podziałami tła, czyli paneli akustycznych autorstwa Metusza Słocińskiego. Powtarzalne, burgundowe elementy wykonane w technologii termoformowania petfeltu są rezultatem prac badawczo-rozwojowych realizowanych w kooperacji uniwersytetu artystycznego z firmą filzBee. Według producenta ich forma inspirowana była naturalnymi rytmicznymi strukturami kształtowanymi przez wiatr, lecz równie dobrze można w nich zobaczyć półokrągłe, wklęsłe kanelowanie kolumn greckich. Niezależnie od interpretacji, kluczowe wydaje się w tym projekcie myślenie proekologiczne wykorzystujące powtórnie tworzywo PET.

Empatia projektowania

Już po nakreśleniu zamysłu zaledwie kilku z kilkudziesięciu prezentowanych na wystawie obiektów można zauważyć szeroką rozpiętość poruszanych problemów projektowych, które, uzupełniając się nawzajem, tworzą zaprojektowane z czułością otoczenie człowieka. Mateusz Wróblewski, jeden z kuratorów wystawy, potraktował wystawę Sensuarium jako próbę odpowiedzi na pytanie o ocenę polskiego wzornictwa: „Postanowiliśmy odnieść się do obiegowej opinii, iż twórczość polskich projektantów wyróżnia się na tle innych empatią.” Zarówno wyselekcjonowane eksponaty i przedstawione zapisy idei projektowych, jak również ujęcie ich wspólną narracją, sprzyjającą komfortowemu odbiorowi mówią same za siebie. Sensuarium to przykład ekspozycji, która nie tylko prezentuje projekty, ale sama jest dziełem projektanckim – przemyślanym, empatycznym, wyważonym. Od samego początku, czyli od trafnie ustawionej osi narracyjnej wystawa daje się odczytać jako konsekwentna opowieść o projektowaniu zorientowanym na człowieka i jego potrzeby: sensoryczne, funkcjonalne, emocjonalne. Kuratorska dbałość o warstwę wizualną i przestrzenną przekłada się na komfort zwiedzania, pozwalając publiczności doświadczyć tego, co często umyka w festiwalowym zgiełku: uważności, skupienia, czułości wobec detalu.


Wystawa Sensarium. Na styku zmysłów

Łódź Design Festival / Centrum Festiwalowe (Art_Inkubator) 

20.05.2025 – 25.05.2025

Zespół kuratorski: Mateusz Wróblewski, Tomasz Piwiński, Emilia Cieśla-Jarzębowska
Koncepcja wystawy: Michał Piernikowski

Autorzy i autorki projektów: Marta Brennenstuhl-Bludnik, Emilia Cieśla-Jarzębowska, Jakub Garstkiewicz, Robert Gruszewski, Dorota Januszek, Bogumiła Jung, Natalia Kliśko-Walczak, Marcin Konicki, Hugon Kowalski, Joanna Leciejewska, Patrycja Mikołajczak, Joanna Muszyńska, Małgorzata Paruch-Piotrowska, Tomasz Piwiński, Miron Regulski, Stanisław Sipiński, Mateusz Słociński, Łukasz Spychaj, Piotr Sudak, Piotr Szwiec, Rozalia Świtalska, Daria Tomczak, Mateusz Waszak, Mateusz Wróblewski.

Zobacz także: