Refleksje po wystawie „Konteksty” w BWA w Pile

Wystawa „Konteksty” prezentowana w pilskim Biurze Wystaw Artystycznych od 8 do 28 listopada br. była wystawą zbiorową, w której udział wzięli artyści środowiska poznańskiego związani z Uniwersytetem Artystycznym w Poznaniu. Naczelnym zamysłem, jaki przyświecał kuratorowi Rafałowi Boettner-Łubowskiemu było zainicjowanie wizualnego dialogu zarówno między formalnymi rozstrzygnięciami widocznymi w eksponowanych pracach, jak i w kontekście odmiennych postaw twórczych ich autorów i autorek. Na ekspozycji prezentowane były tkaniny unikatowe, malarstwo, grafiki cyfrowe, animacje, rzeźby, płaskorzeźby, fotogramy oraz instalacje. Stanowią one świadectwo wielokierunkowych artystycznych poszukiwań technik i materiałów, przy czym, to nierzadko ten sam artysta posługuje się różnorodnymi technikami. W tym pluralizmie także leży wartość zainicjowanego dialogu. Kuratorska koncepcja Rafała Boettnera-Łubowskiego, została zmaterializowana w przestrzeni pilskiej galerii za sprawą Aleksandra Radziszewskiego, który zaprojektował wysmakowaną aranżację dla konfrontacji prac plastycznych wymagających odmiennych podejść ze strony widza – z oddali, jak i z perspektywy bliskiej, kameralnej. Pomysł Radziszewskiego przyniósł niezmiernie interesujące efekty w galerii ujętej szklanymi taflami okien, pomiędzy którymi wyznaczone zostały różne perspektywy widzenia i osie oglądu prezentowanych dzieł. Stworzono ścieżki doświadczania obiektów. Zestawiono ze sobą prace na zasadzie korespondencji form, motywów, tonacji barwnych, zastosowanych materiałów np. metalu w różnych kontekstach, co wiać było już przy pierwszym ogólnym oglądzie, jednak dobór dzieł był tak przemyślany, że widz po pewnym czasie mógł zauważyć wspólną dla wielu realizacji obecność artystycznej refleksji nad kondycją ludzką, subiektywnym doznawaniem rzeczywistości, budowaniem własnego repertuaru wspomnień i myśli w kadrze egzystencjalnej wędrówki człowieka.

Wejście na wystawę wiązało się z natychmiastową konfrontacją z pracami profesora Andrzeja Banachowicza, jednego z najwybitniejszych reprezentantów sztuki z kręgu współczesnej tkaniny unikatowej w Polsce, który od wielu lat wykorzystuje potencjał innych mediów do kreowania nowych sensów i wizualnych efektów i napięć. W swoich pracach artysta zaprasza do podążania wraz z nim tropem autorefleksji, reinterpretacji wcześniejszych własnych tematów i motywów. Unikatowa tkanina o monumentalnej skali (205 x 399 cm) zatytułowana Sum, ut fiam… M.M.O. z 2008 r. stanowiła mocne wprowadzenie do zagadnienia powrotu do podejmowanych wcześniej motywów np. symbolicznej figury mężczyzny w niemodnym kapeluszu z poduszką pod pachą, który ukazuje się widzowi od tyłu – może zatem być alter ego artysty, jak i każdym z nas. Na pilskiej wystawie widz mógł sam doświadczyć tych fascynujących autotematycznych wątków profesora Banachowicza. W niedalekim sąsiedztwie prezentowana była bowiem jego niezmiernie atrakcyjna wizualnie praca pt. Dziedzictwo z 2025 r. Widać w tym dialogu frapujący do prześledzenia proces, w którym szeroko pojmowane artefakty tkaninowe migrują w obszar innych niż tkanina artystyczna sztuk wizualnych np. do poetyki druku cyfrowego nanoszonego na nowoczesne podłoża typu dibond. Ten szczególny materiał wykorzystujący płyty aluminiowe wprowadza do gry tkackich struktur dodatkowo niezmiernie szlachetny połysk i srebrzystą poświatę. Innym obliczem tego autorskiego dialogu jest zestaw prac, w których artysta nakłada na siebie płaszczyzny zadrukowanego podłoża – tu obecna jest fotograficzna, cyfrowa interpretacja splotu, wieńcząc je ujętą w ramę autentyczną tkaniną unikatową – Materialność kodu III z 2025 r.

Wspomniana wcześniej praca Dziedzictwo, będąca rytmiczną kompozycją 25 kwadratowych cyfrowych wydruków-autocytatów prac, odsyła widza do kolejnej tkaniny unikatowej o monumentalnych rozmiarach. To srebrzyste w tonacji Ave Silentio Muzarum (2012 r.). Kompozycja ta wchodzi w szczególnie pogłębiony dialog z ciekawą formą tryptyku autorstwa Magdaleny KleszyńskiejBez tytułu z 2023 r. Pokrewieństwo strategii wykorzystania tekstu, liter, to tylko jeden wspólny ton tej artystycznej „rozmowy obrazów”. Artystka prezentuje oryginalna technikę własną o charakterze kolażowym, wzbogaconym o obecność elementów tekstylnych oraz rzeczywistego haftu na miękkim aluminiowym podłożu. Tutaj także dochodzą do głosu szlachetne spatynowane srebrzystości, a prezentowana struktura przypomina wielowątkową grę plam, kształtów i struktur, jakby archeologiczne wykopalisko nacieków pamięci i skrawków wspomnień, w których jedne jawią się ostrzej, inne zacierają się, bledną. Ten frapujący i urzekający estetycznie obiekt zachęca do eksploracji samej formy, która stopniowo odsłania poszczególne sensy estetyczne czy emocjonalne. Oto bowiem widz ma szansę poddać się wizualnemu doświadczeniu eksploracji napięcia między chłodną srebrzystą szarością chropowatej aluminiowej płyty a niezmiernie haptycznymi elementami tekstylnych materiałów i haftów. Ten dwugłos powierzchni i struktur przynosi odkrycie dzieła wytrawnie balansującego na granicy sztuki abstrakcyjnej i figuratywnej.

Zarówno przywołana powyżej praca prof. Andrzeja Banachowicza, jak i tryptyk Magdaleny Kleszyńskiej inicjowały ciekawy rezonans form i znaczeń z kompozycją Sonii Rammer z cyklu Kroniki islandzkie z 2017 r. Jest to rozległe prostokątne dzieło wykonane techniką druku i rysunku na trawionych blachach tytanowo-cynkowych. Samo podobrazie wprowadza w świat rozbielonych szlachetnych szarości, którym nieobce są bliki światła dające niekiedy efekt migotania, zwłaszcza, gdy widz oddala się od płaszczyzny obrazu. Ale to nie urzekające efekty wizualne stanowią o sile tej kompozycji, bowiem dialog z widzem toczy się także na płaszczyźnie przekazu treści zakodowanych w tekście naniesionym na płytę. To jak mantra powtarzane zdanie: „coraz mocniej odczuwam zbliżający się koniec podróży”. Dodać należy, że fraza ta została zwielokrotniona kilkaset razy i zapisana w horyzontalnych wersach słów pozbawionych spacji, a mimo to czytelnych. Sentencje te są wyrazem fascynacji artystki zarówno ideą, jak i realnością podróży oraz stanowią owoc jej rezydencji artystycznych realizowanych na Islandii. Artystka dzieli się refleksją na temat wpływu podróży na nią samą, na jej twórczość i wrażliwość. To punkt wyjścia dla refleksji współczesnego homo viatora, który szuka swego miejsca w świecie, w konfrontacji z naturą, kulturą i drugim człowiekiem. Kroniki islandzkie mówią o tym szczególnym odczuciu istnienia, jakiego doświadcza się w obcym i nieoswojonym miejscu, które stanowi nowy i fascynujący kontekst dla samopoznania jednostki i jej dostrajania się do świata. To także metaforyczna podróż przez życie – ono także nosi w sobie zapowiedź schyłku.

Do odmiennie pojmowanej wyprawy skłania artystyczna propozycja Magdaleny Parnasow-Kujawy pt. W przestrzeni III (2025 r.). To frapująca eksperymentalna realizacja, która skłania widza do praktykowania uważności widzenia. Istotnym elementem kompozycji są metalowe blachy, przy czym niektóre z nich zostały poddane procesowi korozji. Niekiedy korozja ta następuje w warunkach domowych, tym samym artystka wplata do prowadzonego dyskursu wątki osobiste. Takie zestawienie elementów i form sugeruje pokrewne abstrakcji formy pejzażowe. Na nie nałożone zostają współczesne soczewki, jednak autorka osadza je tylko na fragmencie wypolerowanej, połyskującej płyty. W procesie percepcji widz zostaje niejako sprowokowany do spojrzenia przez owe soczewki, a co za tym idzie, do zmiany perspektyw widzenia obiektu, do otwarcia się na zaskakujące i nieprzewidywalne złudzenia optyczne, grę widma i poświaty. W ten sposób artystka konsekwentnie analizuje fascynujące ją zagadnienie nietypowego istnienia obrazu, iluzji przestrzeni o różnorodnych wymiarach. Ciekawym kontekstem interpretacyjnym, jaki nasuwa się przy percepcji dzieła Magdaleny Parnasow-Kujawy jest namysł nad przemijaniem. Dotyka kwestii doświadczania upływu czasu, jaki potrzebny jest do osiągnięcia pewnego pożądanego stanu patyny materiału, a ten koreluje z wymiarem czasowym potrzebnym widzowi do „wejścia w przestrzeń” abstrakcyjnego dzieła.

Odmienne abstrakcyjne nuty inicjuje Sebastian Krzywak w swoich wielkoformatowych obrazach malarskich, które są świadectwem fascynacji artysty zagadnieniem procesualności, zatem także istotności czasu obecnego w artystycznej kreacji. Artysta w procesie twórczym osiąga wymiar interesującego napięcia między działaniem kontrolowanym, a tymi jego aspektami, w których dochodzi do głosu przypadek. Niektóre płótna noszą w sobie reminiscencję biologicznych, niemal cielesnych form poddanych wnikliwemu powiększeniu (Bez tytułu 167, 2025 r.), inne działają mocnymi pociągnięciami pędzla lub innego mechanicznego narzędzia, dzięki któremu farba tworzy miękkie przejścia pomiędzy odcieniami, a kompozycja przypomina eksperymenty świetlne w procesie naświetlania fotograficznej kliszy (Bez tytułu 152, 2023 r.). Te abstrakcyjne, niemal graficzne prace, których początkiem jest digitalne środowisko i rzeczywistość cyfrowa, nieoczekiwanie wchodzą w dialog z rzeźbami profesora Józefa Petruka, co ujawnia się dzięki niezmiernie udanej aranżacji wystawy. Oto bowiem podążając widokowymi osiami widz natrafia na przestrzenne figury Wędrowca czy Muzykanta jego autorstwa. Prace te wykonane z żelaza utrzymane są w konwencji aluzyjnej figuracji, w której postaci ludzkie zostały poddane pewnym uproszczeniom. Mocne sylwetki czarnych rzeźbiarskich form wprowadzały w kontekst wystawy wyrazisty trójwymiarowy element, a jedocześnie widziane pod pewnym kątem „działały” jak przestrzenna quasi-grafika. W pilskiej galerii prof. Petruk ujawnił też kolejne odsłony swojej pracy twórczej po raz pierwszy prezentując zespół czternastu kameralnych płaskorzeźb powstałych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Są one przykładem bardzo subtelnej eksploracji ludzkiej figury – motywu dominującego w jego twórczości. Tym bardziej warto odnotować jeszcze jedno malarskie oblicze profesora Petruka, a jest to obraz w technice akrylowej z 2007 r. (Bez tytułu). Artysta eksploruje w nim napięcie między malarstwem a mozaiką, z pietyzmem nakładając drobne plamki kolorów, które wpisał w kształt koncentrycznych form solarnych, jakby barwnej aury wychodzącej od centralnego rozświetlonego źródła. Widziana w kontekście wystawy ta barwna płaszczyzna działała jak quasi-mandala, dzięki której widz może podjąć refleksję nad cyklicznością czasu i życia.

Emanację harmonii i rytmu widać również w cyfrowych grafikach Rafała Boettera-Łubowskiego. Artysta ten, uczeń prof. Józefa Petruka, od lat podejmuje dialogiczne relacje z dziełami dawnych mistrzów, poddając je reinterpretacji i niezmiernie interesującym przetworzeniom. Jedną z odsłon namysłu artysty nad zagadnieniem przemijania i śmierci, prowadzonej w szczególnie wysmakowanej erudycyjnej redakcji, była cyfrowa animacja pt. Życia równoległe pre-post z 2025 r. Natomiast motyw czarnych figur geometrycznych stał się tajemniczą interwencją w reprodukcję istniejących dzieł sztuki z XVIII czy XIX w. (Profetia, 2024 r.). Niekiedy artysta sięga po światło, które wprowadza do pejzażu z motywem antykizujących czy gotyckich ruin (Zdarzenie luministyczne III z 2022 r.) lub konfrontuje z czarnym owalem i trudną do zdefiniowania strukturą o wyrazistej fakturze (Aberracja luministyczna z 2025 r.). Kondensacja przekazu płynącego z eleganckich grafik Boettnera-Łubowskiego buduje nastrój refleksji nad miejscem kultury i jej (nie)trwałości w konfrontacji z upływającym czasem. Niekiedy jednak widzowi dane jest doświadczenie przyjemnego niepokoju wobec poetyckich prac artysty, w których przenikają się światło, mrok, natura, kultura i człowiek.

W ciekawy dialog z cyfrowymi grafikami Rafała Boettnera-Łubowskego wchodzi zestaw fotogramów Anety Koźlarek-Ciesielskiej, którym nieobca jest pewna aura tajemnicy, jakiejś mistycznej atmosfery budowanej w oparciu o szlachetną estetykę czarno-białej fotografii. Artystka zaprezentowała kompozycję składającą się z zestawu ośmiu autoportretów, w których przenikały się jej oblicza kilkakrotnie sfotografowane i nałożone na siebie transparentnymi warstwami. Twarz artystki jawiła się w nich jako nieuchwytna, wielowymiarowa reprezentacja osoby, wymykająca się skończonemu definiowaniu. Praca Koźlak-Ciesielskiej stanowiła niezwykle poetycki wyraz psychologiczno-filozoficznych rozważań artystki, którą interesuje człowiek tak w relacji z samym sobą, jak i w szerszym społecznym kontekście, w konfrontacji z naturą i kulturą.

Aleksander Radziszewski na omawianej wystawie „Konteksty” zaprezentował dwie prace – jedną była delikatna animacja cyfrowa pt. Martwa woda I, która wprowadzała widza nie tylko w opowieść relacjach człowieka i natury, ale także grała z widzem, proponując obraz stopniowo ujawniający nowe sensy. Równie niepokojąca przy dłuższym przyjrzeniu się, a nieco nawet ludyczna w powierzchownym oglądzie, była praca z serii Norda z 2025 r. Tu także artysta zdawał się grać z widzem ulegającym wizualnemu złudzeniu. Oto bowiem rysunek przedstawiał dwoje ludzi stojących przy łódce w nieco archaicznych, jakby ludowych strojach mieszkańców wsi, nad którymi widniał kształt przypominający karuzelę, który zmieniał się pod wpływem wnikliwej percepcji. W istocie nie był to zabawny diabelski młyn, ale jakby wir wodny, który rozchlapuje wielkie krople wody. U jego podstawy widać dynamiczną linię, która w tym kontekście może być sugestią wzburzonego morza. Tych dwoje poniżej to najpewniej mieszkańcy nadmorskiej wsi (Kaszubi?), zwracając się ku sobie, chwytają się za ręce, uśmiechają się – czyżbyśmy byli świadkami kameralnej sceny spotkania bliskich sobie ludzi po dniach rozłąki spowodowanej pracą? W komentarzach odautorskich Radziszewski nierzadko przywołuje swoją krainę dzieciństwa – Kaszuby, które są dla niego miejscem powrotów i ciepłych wspomnień o bezpiecznym miejscu na ziemi.

O takim też miejscu snuje swoją opowieść profesor Alicja Majewska, która wprowadza widza w bardzo osobiste uniwersum obiektów z cyklu Prace domowe z 2020 r. Za istotny kontekst swoich artystycznych rozważań artystka bierze więzi rodzinne i dlatego zaprasza do współtworzenia tej narracji własną córkę, malarkę Dagnę Majewską, która uzupełnia instalację matki dwoma obrazami ludzkich oczu. Niewielki, kameralny fragment przestrzeni galerii zagospodarowany przez prof. Majewską składa się z instalacji – fragmentu stołu i dywanu pod nim oraz złoconej obręczy na ścianie (Obręcz 2, 2020 r.). Na obręczy została wygrawerowana ładnym, kaligraficznym pismem niepozorna sentencja: „nie mów nikomu co dzieje się w domu”. Zastosowana zasada pars pro toto niejako popycha widza do rekonstrukcji form i znaczeń zasugerowanej domowej przestrzeni. Dla rzeźbiarki ciekawym jest to, co indywidualne i subiektywne, bo według niej, prawda jest skupiona w osobistych historiach, w zwykłym przeżywaniu banalnej i powtarzalnej codzienności, w której czasem tylko dochodzi do wyjątkowych zdarzeń. „(…) Moim materiałem roboczym jest codzienność – powiada artystka – w najróżniejszych czasowych odsłonach. Ciągle wracam do zwykłych zdarzeń, do poślednich rzeczy wypełniających naszą niegdysiejszą rzeczywistość. Przeszłość zapisana w niszczejących przedmiotach, rzeczach i w otoczeniu jest świadectwem obecności. To dla mnie powód do ocalenia, do przywrócenia zapomnianych historii lub raczej emocji z nimi związanych (…)” 1.  Istotnym elementem domowych codzienności jest stół, przy którym zazwyczaj koncentruje się życie wspólnoty. To ten mebel nierzadko wędruje po domach z pokolenia na pokolenie, niosąc opowieść o cyklach życia i śmierci, o pamięci i czasie, który ją zaciera.

Rafał Boettner-Łubowski deklarował, że jego zamierzeniem jako kuratora było naszkicowanie „indywidualnych ścieżek twórczych i intencji zaproszonych artystek i artystów”. Można stwierdzić, że to mu się udało, a wystawa „Konteksty” stała się przestrzenią spotkania, różnorodności i refleksji – gdzie każda praca rzeczywiście zaistniała zarówno indywidualnie, jak i w dialogu z innymi, prowokując do odkrywania nowych znaczeń, tematów uniwersalnych i bliskich współczesnemu człowiekowi.


Wystawa „Konteksty”
Galeria BWA PP
ul. Okrzei 9/2, Piła
Czas trwania: 7 listopada 2025 r. – 28 listopada 2025 r.
Kurator: Prof. Rafał Boettner-Łubowski
Osoby biorące udział w wystawie: M.in. Andrzej Banachowicz, Rafał Boettner-Łubowski, Aneta Koźlarek-Ciesielska, Magdalena Kleszyńska, Sebastian Krzywak, Alicja Majewska, Magdalena Parnasow-Kujawa, Józef Petruk, Aleksander Radziszewski, Sonia Rammer

  1. Wypowiedź prof. Alicji Majewskiej, w: http://www.rzezba.umk.pl/?alicja-majewska,51 [dostęp: 6.12.2025]. []

Zobacz także:

Sklep z planetami

„Sklep z planetami” to w...

Niezwykła opowieść – o kobiecie czy o psie?

Sonia Rammer przenosi nas w otchłań zimnej Grenlandii zamykając ją w kilku ruchomych, wielkoformatowych kadrach, widniejących na ścianach Galerii Nowej Sceny UAP. Autorka w swoich fotografiach i zapisach wideo...